POSZUKIWANI OPRWACY ---- http://pomoc-rodzinom.blog.onet.pl ---- http://www.efakt.pl/wydarzenia/artykul.asp?artykul=40921 ---- ----- ------ --------- -------- ------- ------- ----------- --------- -------- ------- ------- ----------- http://www.fotosik...

  • 824

Informacje o zdjęciu

Przesłane 07.02.2009 21:01

Dane EXIF

Komentarze

  • pomocna-dlon

    07.02.2009 21:04

    http://www.efakt.pl/wydarzenia/artykul.asp?artykul=40921

    Adrian Czerski (24 l.) zginął, bo na swojej drodze spotkał morderców

    Ten zawodowy kierowca tira z Kocka na Lubelszczyźnie przemierzył całą Europę. A śmierć spotkała go w Karpaczu, podczas ferii. Tam w tajemniczych okolicznościach został zasztyletowany. Choć od tej niewyjaśnionej zbrodni minęły już trzy tygodnie, jego oprawcy nadal są nieuchwytni. Policja właśnie przygotowała portrety pamięciowe nożowników. Być może ktoś ich zna!

    Rodzice Adriana, Lorentyna (51 l.) i Ireneusz (53 l.) Czerscy są zrozpaczeni. Stracili ukochanego syna. Adrian miał poukładane życie. Miał pracę, którą lubił, i dziewczynę. Planował z nią wspólną przyszłość. Wielu ludzi mogłoby pozazdrościć mu takiego spokojnego i ułożonego życia. - Boże, czemu musiał zginąć - pytają rodzice.

    Tuż po Nowym Roku znajomy Adriana, który jest wulkanizatorem, zaproponował mu, by na kilka dni został jego prywatnym kierowcą. Chciał razem ze znajomymi pojechać w góry, do Karpacza, nie martwiąc się o to, czy może wypić piwo, czy nie. Adrian zgodził się bez namysłu. W zamian miał dostać felgi.

    - Wpadł do domu krzycząc, że jedzie zawieźć znajomych w góry - wspomina ojciec.

    - Prosiłem, żeby został. Żeby odpoczął od tego jeżdżenia. Ale nie chciał mnie słuchać. Tak jakbym przeczuwał, że stanie się coś złego - nie kryje łez Ireneusz Czerski. Do Adriana nie przemawiały jednak żadne argumenty. Wiózł pasażerów przez całą noc. Bez odpoczynku przejechał 600 km. Rano cała grupa zatrzymała się w jednym z pensjonatów w Karpaczu.

    - Znajomi, których zawiózł, opowiadali, że był bardzo zmęczony. Przespał cały dzień. Dopiero wieczorem wybrał się do miasta - dodaje ojciec.
    To, co stało się później, jest niejasne. Na podstawie szczątkowych informacji od świadków policjanci sporządzili zapis ostatnich godzin jego życia.

    Była już noc, kiedy Adriana zaczepili dwaj obcy mężczyźni w jednym z lokali. O coś się pokłócili. Doszło do wymiany zdań i przepychanki. Bandyci wyciągnęli chłopaka na zewnątrz. Tam kilka razy ugodzili go nożem i uciekli. Adrian zmarł kilka godzin później w szpitalu. Jak dotąd, mimo upływu ponad trzech tygodni, policja nie zrobiła zbyt wiele w tej sprawie. Dopiero teraz opublikowano portrety pamięciowe przestępców.

    - Tyle czasu minęło... Przecież oni dawno mogli uciec za granicę. Proszę wszystkich, którzy ich rozpoznają, o pomoc. Oni muszą zostać ukarani. To jedno nam teraz pozostało - mówi ojciec Adriana.

    - Przed lokalem, w którym ostatni raz widziano Adriana, nie ma zamontowanych kamer monitoringu. Dlatego sporządzając portrety pamięciowe musieliśmy się opierać na relacjach świadków. Z tego, co ustaliliśmy, napastnicy byli turystami. Jeśli ktokolwiek ich rozpoznaje, prosimy o kontakt. Zapewniamy pełną anonimowość - apeluje komisarz Bogumił Kotowski z policji w Jeleniej Górze.

Aby dodać komentarz musisz być zalogowany!

Zaloguj się